Życie bez ściemy – instametczki, instamatki i wykorzystywanie dzieci.

Autor: Basia Smoter


Cześć, mam na imię Basia i chyba nic mnie nie irytuje tak jak ściema w internecie. No, może jeszcze bardziej działają mi na nerwy nieprzemyślane zdjęcia dzieci, wrzucane przez ich własnych rodziców w media społecznościowe. Postanowiłam, że chyba najwyższy czas o tym napisać. W końcu kult zdjęć i inspiracji instagramowych coraz bardziej się rozprzestrzenia. Jak wiecie, ja sama również jestem na instagramie – zresztą w większości jesteście tam ze mną, prawda? A jeśli nie, to szybciutko kliknijcie i obserwujcie – mój nick to basiasmoter. Staram się wyznaczać w swoich mediach pewną granicę. Granicę, której nie przekraczam. I Was też do tego zachęcam. Ale o jakiej granicy mówię?


   



dayup
  





Instamateczki – mamy na instagramie  




 


Uwielbiam oglądać piękne zdjęcia. Uwielbiam piękne wnętrza, piękne stylizacje, piękne wypieki – to się naprawdę miło ogląda. A jeśli na zdjęciu jest połączone: małe zwierzątko, małe dziecko i pastelowe kwiaty, to zdjęcie na 100%  będzie hitem internetu. Twórcy internetowi bardzo często idealizują swoje życie. Pokazując jego maleńki kawałek w taki sposób, aby był jak najbardziej atrakcyjny dla odbiorcy. Czy to jest konieczne? O ile ustawiasz do zdjęcia: jedzenie, notesik, kolorowy pisak, telefon, czy koszyczek to wszystko jest w porządku. Wszyscy lubimy układanki. Jednak, kiedy elementem instagramowej układanki staje się dziecko, niejednokrotnie zmuszane do pozowania, to to już nie jest takie miłe. Okej, może zdjęcie będzie ładne, może będzie się klikało. Ale chcę Wam opowiedzieć o pewnym wydarzeniu, którego byłam świadkiem. Podczas ostatniego urlopu miałam okazję być obserwatorem pewnej sytuacji. Rodzice pokazywali dziecku: teraz się baw tym, teraz się baw tamtym, popatrz tutaj, popatrz tam, “nie tak – , bo tutaj jest pod światło”.  


      




Jak możemy się wspólnie domyślić: 


1) była to rodzina blogerów parentingowych, 


2) nie był to wymarzony czas dla dziecka. 


    




Ja wiem, niektóre dzieci uwielbiają pozować, nagrywać filmiki i być przed kamerą. Tak spełnia się również mój synek, który uwielbia nagrywać snapy – robi to samodzielnie, ustawia filtry – zna się na rzeczy. Świetnie się odnajduje, robiąc zdjęcia, pozując i śpiewając do telefonu. Nie hamuję go w tym, pozwalam mu używać moich aparatów, czy telefonów – niech robi zdjęcia i kręci filmy, jeśli to go cieszy. Jednak póki co, bardzo ostrożnie go “dozuje” w moich mediach i to nie znaczy, że nie mamy miliona zdjęć: jak Olafek śpi, jak je, pływa, jeździ na rowerze, leży w piaskownicy, nagrań i filmików ze śmiesznymi tekstami – ale to są materiały dla nas i dla naszych bliskich – i w życiu nie przyszłoby mi na myśl zmuszać dziecko do tego, aby bawiło się jakąś zabawką po to, aby dane zdjęcie dobrze wyglądało.


 


 

dayup




      







Bo w życiu nie chodzi o to, aby szybko do zdjęcia zmieniać dziecku koszulkę i już od tygodnia sprzątać w domu, aby wszystko było idealne w ciągu paru sekund kręcenia materiału. Pokazujmy swoje prawdziwe życie. Życie bez ściemy.  Nie udawajmy kogoś, kim nie jesteśmy. Wiecie, co jest przykre tutaj najbardziej przykre? Bardzo często, to odbiorcy oczekują od osób, które cokolwiek publikują czegoś idealnego. Gdy dziecko blogerki ma na instastory ubrudzoną koszulkę, minutę później dostaje ona mnóstwo wiadomości: “dlaczego nie przebrałaś dziecka”, “taka duża, a jeszcze w pieluszce?”, “nie dawaj mu smoczka, bo będzie miał krzywe zęby”, “wszystko takie pozowane, pokażcie normalne życie”. 


      




Czasami można zwariować. Wrzucając cokolwiek w internet, musicie być świadomi, że godzicie się na krytykę. Ja jako ja – jestem na to gotowa. Ty wrzucając swoje zdjęcie, chociażby profilowe również musisz być gotowa na to, że ktoś Twoje zdjęcie może sobie pobrać, komentować i zapisać na dysku swojego komputera, aby później np. zrobić z niego śmiesznego mema. Przypominam, że mówimy o osobach, które dobrowolnie wrzucają swoje zdjęcia do sieci.  


      




A czy nasze dziecko chciałoby, aby jego zdjęcie całego brudnego z czekolady, śpiącego z otwartą buzią, czy na nocniku “wisiało” w internecie?. Sama sobie dodaj takie zdjęcie. Widzicie, już na tym etapie nie wiadomo, czy lepiej pokazywać idealnie wyglądające dziecko, czy takie “nasze” – codziennie. Jeśli się nad tym zastanawiasz, to taka dobra rada – nie pokazuj swojego dziecka wcale. Staraj się przemyśleć każde zdjęcie, które wrzucasz na portale społecznościowe. Czy nie będziesz się tego zdjęcia wstydziła za rok, dwa. A co najważniejsze, czy Twoje dziecko się go nie będzie wstydziło, jak dorośnie?. Już pal sześć jeśli chodzi o wizerunek Twój – osoby dorosłej, ale dokładnie zastanów się, czy publikacja zdjęcia Twojego dziecka jest potrzebna? – te zdjęcia nigdy nie zginą.  


     


 

zyciebezsciemy





  


 KONKURS Życie Bez Ściemy


 


Pewnie sama bym tego tekstu nie napisała. Dlatego bardzo się cieszę, że powstał projekt #życiebezściemy i miałam pretekst do wylania z siebie tego, co we mnie siedziało już sporo czasu. A Wy, jeśli chcecie podzielić się własnym życiem bez ściemy lub poczytać historie innych – wejdźcie już teraz na www.zyciebezsciemy.pl , są tam również do wygrania świetne nagrody od DayUp. Na Wasze zgłoszenia czekamy do 28 lutego. Autor najciekawszej wypowiedzi zdobędzie nagrodę główną – dowolny, 2 – tygodniowy kurs językowy w ramach oferty #EFPolska. Wartość nagrody wynosi ponad 10 tysięcy złoty. Chyba nie muszę Was już bardziej zachęcać do tego projektu prawda?


      




Widzimy się na moim instagramie – basiasmoter, obiecuję pokazywać Wam moje życie zgodnie z ideą – bez ściemy 🙂 . Do zobaczenia, buziaki, Basia. 




   

dayup






 




 




Podobne posty

Napisz komentarz