Co tam u mnie? Dlaczego mnie nie ma, anemia, izotretynoina, dom, dziecko, maile, praca, nic mi się nie chce. Moje życie.

Autor: Basia Smoter


Jest godzina 21.54, gdy zaczynam pisać ten wpis. Uwierz – nie chce mi się. Ale czuje potrzebę – wiem, że muszę. Uwielbiam Was – moich czytelników, uwielbiam Wam doradzać i Wam pomagać, ale ja też mam czasami gorszy dzień. Ostatnio to w ogóle mam gorsze dni. Miał pojawić się na blogu dziś poradnik lub recenzja fajnego gadżetu, ale nie mam siły i nie jestem w stanie się skupić a dlaczego?


   






 


 


 





Gorsze dni, katastrofa zdrowotna.


 


O moim życiu prywatnym tak naprawdę bardzo mało wiecie. Mam teraz gorsze dni – nie, tu wcale nie chodzi o okres. Jak wiecie leczę się izotretynoiną i tak myślę, że chyba mam wszystkie możliwe skutki uboczne. Aczkolwiek dziś Pani przy pobieraniu krwi powiedziała, że nie wyglądam na osobę z taką anemią i takimi złymi wynikami krwi. Sztuka makijażu – dobrą wizażystkę poznać po tym jak efektowne potrafi robić metamorfozy, nawet gdy z pozoru makijaż wygląda naturalnie. Swoją drogą chyba ze względu na strasznie słaby stan mojego zdrowia nie pokazałabym się Wam bez makijażu. Wracając do badań krwi…


 




Anemia – co to jest? Jakie są przyczyny anemii?


Skutki uboczne leczenia tabletkami Axotret.


Obfita miesiączka. Co pomaga na ból okresowy? 


  


 






Wyniki badań krwi


 


Zawsze byłam słabszym ogniwem. Taka krucha istotka. Od kilku tygodni chodzę słaba jak mucha. W ubiegłym tygodniu to wszystko się tak skumulowało, że dziś moje dno zdrowotne przechodzi chyba szczytowy poziom. Potwierdzeniem tego mogą być dzisiejsze wyniki badań. Szczegółów Wam nie podam, ale nigdy w życiu nawet chyba po ciąży i zapaści nie miałam tak rozwiniętej anemii. A o OB 38 przy górnych granicach 12 już nie wspomnę. To nawet nie jest podwojona wartość ale potrojona. Ale jest dobrze, uwaga… znajduję plusy…… żyje.  


  




Jak wyleczyłam nowotwór. Rak szyjki macicy. 


 





Moja codzienność


 


Pracuję mogę spokojnie powiedzieć, że na 3 etaty. Niestety ten ostatni blogowy trochę skulał. Ale mam plan. Napiszę jutro jak Olafek zaśnie (może zaśnie przed 21,54) 3 wpisy i ustawie automatyczną publikację na 3 dni. Może się uda. Etat matka – etat w którym choćby nie wiem jak było ciężko muszę dać radę i każde wyzwanie podejmuję z przyjemnością. Nie zawsze mam siłę i ochotę iść na godzinny spacer i 2 godziny siedzieć na placu zabaw, ale idę. Miłość wymaga poświęceń, a wychowanie i kształtowanie dziecka to czas i siła. Odnośnie siły to marzy mi się regularnie ćwiczyć, ale póki nie poprawią mi się wyniki badań nie podejmę się intensywnego wysiłku. Być może gdy lekarz teraz zobaczy dzisiejsze wyniki to przerwie mi terapię, ale trochę byłoby mi żal. Jak już powiedziałam A i jestem chyba przy C to może warto to dokończyć alfabet.


 


 




Nie odpisane maile i komentarze bez odpowiedzi.


 


Uwierzcie, czytam wszystko. Na komentarze nie mam czasu odpisywać, ale każdy sprawia mi wielką radość. A co do maili, obiecuję przyłożyć się do odpisywania. Wbrew temu, że dwa ostatnie tygodnie nie owocowały ilością wpisów to spokojnie mogę stwierdzić, że Basia Smoter blog się rozwija a ilość osób odwiedzając blog rośnie – dziękuję Wam za zaufanie i uwielbiam Was.


 





Nic się mi nie chce


 


Tak, nic mi się nie chce. Nawet jeśli wysłalibyście mnie teraz na wakacje powiedziałabym Wam, że wole siedzieć w domu. Czytając wcześniejsze linijki możecie się już domyślać dlaczego. Wszystko tkwi w zdrowiu, stresie i tym, że doba ma tylko 24 godziny – jestem bardzo osłabiona. Ale nie myślcie sobie, że jestem jakoś strasznie umierająca, leżę w łóżku i tylko przynoszą mi herbatę. Nie tak wygląda moje życie 🙂 


 


 




Jak wygląda moje życie?


 


Wstaje rano. Pakuje Olafka do przedszkola, robię śniadania i jadę z chłopakami. Oni do przedszkola a ja do pracy. Po pracy jadę po Olafka i wracamy do domu. Plan dnia chyba jak w zwykłej rodzinie. Ale tak naprawdę mam masę obowiązków dodatkowych, a jak Olcio zasypia mi tak jak dziś przed 22 to jak myślicie chce mi się cokolwiek robić? Ale muszę… Wiem, że jak teraz dam radę, to już dam radę we wszystkim. Zresztą mam super męża i świetnych rodziców w których zawsze miałam wsparcie. Z perspektywy czasu okropnie doceniam to jak oni muszą mnie kochać, że przerwali ze mną te wielkie burze buntu dojrzewania. 


   






Dom to jest rodzina.


 


Myślicie dom, widzicie rodzinę? Dla mnie dom to oznaka spokoju. Miejsce w którym wiem, że znajdę ciepło i bezpieczeństwo. Osoby, które mnie kochają i ja ich kocham. Osoby, które pragną swojego szczęścia i wspierają się w trudach. Czasami są nieporozumienia, ale nikt nie chce abyś opuścił prawdziwy dom, ponieważ w rodzinie liczą się ludzie a nie nieumyte garnki. Skąd takie głupie porównanie? A bo ludzie często potrzebując się przykichać do kogoś i rozładować się szukając w innych nieraz najgłupszych i najmniej istotnych punktów. Za to kocham moich rodziców, za to że nie widzą problemów w byle czym i nie obgadują innych. Nie raz w wieku nastoletnim byłam zła bo nie mogłam na nikogo “naopowiadać” rodzicom. Zawsze słyszałam – popatrz na siebie. Każdy ma wady. Wytkać komuś coś i robić o pierdy awantury to nie jest ta zasada, którą rodzice we mnie tak skrupulatnie wpajali. Niejednokrotnie zauważałam, że niektórzy ludzie gdyby nie mogli przy “schadzkach” krytykować i obgadywać innych nie mieli by o czym rozmawiać. Co ja mogę zrobić? Świata nie zmienię, ale wpływać na to kto mnie otacza mogę 🙂 I na koniec moi kochani życzę Wam domu w którym na Was będzie czekać z troska i miłość. Bo wtedy nawet najgorsze chwile przechodzi się lepiej.   


 


 


Właśnie mi się przypomniało jak kiedyś mój mąż powiedział mi: że ja denerwuję niektórych ludzi tym, że jestem taka dobra. Może coś w tym jest, gdy ludzie przyzwyczajeni są do chamstwa i braku empatii? 


      





I tak kończę ten post przed dwudziestą czwartą z przerwą na kolację z mężem. Mam nadzieję, że wpis nie jest za bardzo naszpikowany błędami, bo już nie mam siły ich poprawiać. Dużo siły i miłości ! Buziaki :*


 







Podobne posty

Napisz komentarz