Co to są parabeny?

Autor: Basia Smoter

 Wiele firm w ostatnim czasie chwali się, ze ich kosmetyki nie zawierają parabenów. Ale czym te parabeny właściwie są?

Co to są parabeny?

Parabeny (czyli estry kwasu parahydroksybenzoesowego) to konserwanty przedłużające trwałość kosmetyków i żywności. Ich zadaniem jest blokowanie rozwoju pleśni i innych drobnoustrojów.

Pewnie teraz się zastanawiasz skoro przedłużają trwałość to o co tyle hałasu?

Wg badań dr Philippy Darbre parabeny powodują raka. Zaburzają również gospodarkę hormonalną,  pracę układu odpornościowego oraz nerwowego. Dodatkowo powodują wszelkiego rodzaju alergie, podrażnienia skóry, atopowe zapalenia skóry, trudno gojące się rany oraz zapalenie spojówek.  Wchłaniają się przez skórę do krwi i limfy wpływając na nasz cały organizm . Działają feminizująco na mężczyzn. Są niebezpieczne dla zarodka i płodu przez co nie można ich stosować w czasie ciąży i podczas karmienia piersią. Istnieją również teorię, że mogą też być znacząca przyczyna niepłodności. 
 
Dowody? 
W Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych przeprowadzono badania, w których odkryto, że guzy nowotworów zlokalizowane w klatce piersiowej u wielu pacjentek zawierały parabeny. Wyniki badań doprowadziły do postawienia tezy, że parabeny mogą powodować raka piersi. Zwłaszcza jeśli znajdują się w produktach takich jak antyperspiranty i dezodoranty.
 

Gdzie można znaleźć parabeny? 

Wszędzie! M.in. w niektórych produktach takich jak: majonez, musztarda, przetworzone warzywa, produkty mrożone (zwłaszcza mleczne) dresingi do sałat, żelki, napoje kolorowe oraz pieczywo, kremy nawilżające, pomadki do ust, podkłady, korektory, cienie do powiek, mleczka do demakijażu, itp  mydła, szampony, kremy przeciwzmarszczkowe, pasty do zębów, kremy dermatologiczne, dezodoranty, antyperspiranty, bandaże, krople do oczu, kleje. 
 

Czy wkładanie parabenów do żywności i kosmetyków jest legalne?

W krajach Unii Europejskiej produkty, w których stężenie parabenów nie przekracza 0,4% są dopuszczalne do sprzedaży. Natomiast w Danii wprowadzono zakaz stosowania propylu i butyloparabenu w kosmetykach dla dzieci poniżej trzeciego roku życia. Dania jest pionierem w dziedzinie ochrony konsumentów przed produktami zaburzającymi gospodarkę hormonalną.

Jak oznaczane są parabeny?

methylparaben (metyloparaben), ethylparaben (etyloparaben), prophylparabn (propyloparaben), buthylparaben (butyloparaben),  heptylparaben (heptyloparaben), bensylparaben (benzyloparaben), isopropyl paraben, nipagin (nipagina, nipaginy), aseptin (aseptyna, aseptyny).
Parabeny można znaleźć także pod innymi, bardziej wyszukanymi nazwami: 4-(butoxycarbonyl)phenol; 4-Hydroxybenzoic acid butyl ester; p-hydroxybenzoic acid n-butyl ester; p-Hydroxy butyl benzoate; aseptoform butyl; Butoben; Butyl 4-hydroxybenzoate; Butyl Parasept; butyl butex; Butyl Chemosept; butyl tegosept; n-Butyl paraben; n-Butyl p-Hydroxybenzoate; nipabutyl; preserval b; solbrol b; SPF; Tegosept B; tegosept butyl; Butyl P-Hydroxybenzoate ; 2-butyl-4-hydroxybenzoic acid.

Nie oszukujmy się jeśli się nie “siedzi” w składach ciężko jest zaleźć paraben, który nie ma w swojej nazwie właśnie słowa “paraben”. 
 
Po czym łatwo poznać czy produkt zawiera konserwant?
 
Najprościej?  Na każdym kosmetyku z tyłu powinien być narysowany słoiczek na którym może pisać np: 3m, 6m, 24m . Oznacza to termin ważności produktu po otwarciu. Jak myślisz ile konserwantów będzie miał produkt typu  masełko do ciała , do którego codziennie przez rok możesz wkładać palce?

Jeśli produkt nie zawiera parabenów, a długo się nie psuje to co może zawierać?

Może zawierać masę innych konserwantów czyli m.in. polyacrylamide, którego działanie rakotwórcze zostało potwierdzone badaniami naukowymi. Do tej pory mimo badań nie wycofano go z produkcji kosmetyków.

“zamienił stryjek siekierkę na kijek”

 
Dokładnie, jeśli na produkcie piszę “paraben free” to wcale nie oznacza, że jest to produkt super naturalny. Nie jesteśmy alfą i omegą i nie znamy wszystkich środków chemicznych  na pamięć dlatego warto zwracać uwagę właśnie na ważność produktów po otwarciu. 
 

Na koniec 🙂
Nie popadaj teraz w panikę i nie wyrzucaj wszystkiego co możesz używać przez 6 miesięcy, rok czy dwa lata. Zacznij być świadomy tego co jesz i co na siebie nakładasz, ponieważ to naprawdę ma wpływ na cały Twój organizm. Jesteś tym co jesz i czym się smarujesz. Przy kupowaniu kosmetyków dla dzieci sprawdź czy posiadają one pozytywną opinie Instytutu Matki i Dziecka. Nie muszę chyba pisać jak bardzo skóra dziecka jest wrażliwa. Staraj się kupować kosmetyki z dozownikiem, dzięki temu masz pewność że nie rozwianą się tam szybko bakterie. Większość bakterii dostaje się do kosmetyków właśnie przez nasze palce.

  

NIE OTWIERAJ PEŁNOWYMIAROWYCH PRODUKTÓW W SKLEPIE! Pamiętaj to właśnie od chwili pierwszego otwarcia liczy się przydatność do użytkowania. Wyobraź sobie: że 1stycznia 2014r  idę do drogerii  otwieram 5 żeli pod prysznic aby je powąchać i wybrać najlepszy. Wybrałam wiśniowy, resztę odkładam na półkę. Mają długą ważność bo na opakowaniu jest napisane, że do końca roku 2014, w związku z tym Pani wypakowująca kolejny towar, nowe żele kładzie w przodzie. 7 maja idziesz do sklepu i kupujesz żel waniliowy. Dziwnie pachnie? Niemożliwe wąchałam go kiedyś i pachniał cudnie. Myjesz się nim i nagle dostajesz wysypki, okropnie swędzące krostki. Myślisz: kurcze ten żel mnie uczulił. Nie kochanie, to nie reakcja uczuleniowa na ten żel – tylko reakcja na zastosowanie zepsutego kosmetyku. Ponieważ na opakowaniu był wyraźnie narysowany oprócz terminu przydatności produktu okres jego ważności od momentu otwarcia – 3M.  Mam nadzieję, że już nigdy nie otworzysz kosmetyku przeznaczonego do sprzedaży w drogerii 🙂
Chyba nie jesteśmy w stanie całkowicie wyeliminować konserwantów z naszego życia, dlatego bądźmy świadomymi konsumentami i czytajmy etykietki wybierając mniejsze zło 🙂 Wybierając tyle na ile możemy produkty naturalne lub te które w składzie daleko w tyle mają konserwany .
 Buziaki, Basia;*

  

Podobne posty

30 komentarzy

justyna_wacowska 5 sierpnia 2014 - 09:03

Nigdy nie otwieram, nie wącham, nie macam kosmetyków w drogerii. Po to są blogi, aby poczytać opinie, a potem kupować, bez otwierania. Nie robi się takich rzeczy.

Piękny post 🙂 Bardzo przydatny! 🙂

Odpowiedz
bloginka 5 sierpnia 2014 - 09:06

o kurcze :O Najlepiej by było nic nie jeść i nie smarować się 😛 Masakra…. Post świetny, ale na te czasy ciężko by było tak super zdrowo żyć..:(

Odpowiedz
Anonimowy 5 sierpnia 2014 - 09:07

Post oczywiście bardzo przydatny, jednak uważam, że ciężko "przeciętnej" dziewczynie, tzn. takiej, która nie ma większych zasobów materialnych, kupić kosmetyki bez parabenów. Zazwyczaj te kosmetyki są droższe i mniej dostępne.

Odpowiedz
Basia Smoter 5 sierpnia 2014 - 13:59

Kiniu można kupić np 100% olejki naturalne i stosować je zamiast balsamu i kremu do Twarzy 🙂 Czasami nie są to duże sumy 🙂

Odpowiedz
Złota Orchidea 5 sierpnia 2014 - 09:35

przydatny post 😉

Odpowiedz
Mamusiowelove 5 sierpnia 2014 - 09:36

Bardzo przydatny post;* świetnie to opisałaś!;)

Odpowiedz
Allaboutourbeauty 5 sierpnia 2014 - 10:11

Strasznie mnie wkurza jak widzę, gdy ktoś otwiera kosmetyki w sklepie albo trafiam na już wymacane :/

Odpowiedz
Anonimowy 5 sierpnia 2014 - 10:34

polecam program WIEM CO JEM.W nim poruszają takie tematy.ale nie dajmy sie zwariować.Nowotowory powśtają nie tylko od parabęnów ktore sa teź w mieśzankach dla dzieci.Smacznego.

Odpowiedz
Vika123 5 sierpnia 2014 - 11:52

Bardzo przydatny post ;>
Tylko wkurza mnie takie coś jak widzę gdy ktoś otwiera kosmetyki w sklepie 😉

Odpowiedz
Anonimowy 5 sierpnia 2014 - 12:28

W gruncie rzeczy nie przejmuję się jakoś bardzo składem kosmetyków, choć staram się wybierać ostatnio te bezpieczne. Bardziej zwracam uwagę, czy składniki aktywne są z przodu, czy za aromatem 😉 Na parabeny zwracam tylko uwagę w przypadku rzeczy dla dziecka – chusteczki, kremy i inne specyfiki mają być ich pozbawione i koniec 😉
A otwieranie – albo co lepsze używanie! – w sklepie kosmetyków przeznaczonych do sprzedaży to plaga. Zwłaszcza w okresie wyprzedażowym. Kiedy sobie pomyślę, ile osób mogło macać podkład, błyszczyk czy liner który chcę kupić, to coś mi się robi. Skłaniam się – i polecam innym – kupowanie w sklepach internetowych. Bezpieczne i wolne od macania, a do tego często sporo tańsze. Kolor sprawdzam stacjonarnie, ale kupuję już online :>

Odpowiedz
Anonimowy 6 sierpnia 2014 - 21:54

Dlatego wolę sprzedaz bezpośrednia i kosmetyki kupuje u sprawdzonych konsultantów.

Odpowiedz
Rarity 5 sierpnia 2014 - 12:48

po semestrze przedmiotu poświeconemu nowotoworom, wiem że na pewno większe prawdopodobieństwo i to o wiele większe ma wpływ jonów srebra niż parabeny. : )

Odpowiedz
Basia Smoter 5 sierpnia 2014 - 13:59

Możliwe Aniu to tak samo jak palenie papierosów. Ale po co czymkolwiek zaśmiecać sobie organizm , parabeny nie są bez winy 🙂

Odpowiedz
Pysia 5 sierpnia 2014 - 13:54

świetny post. staram się jak mogę patrzeć na składy, ale wiem, że od chemii o tak nie ucieknę ;/

Odpowiedz
Unknown 5 sierpnia 2014 - 15:26

Ja już się wiele naczytałam o parabenach 🙂 Nie popadam w paranoje jeśli w kosmetyku znajdzie się jakiś paraben, ale lepiej jak będzie 1 czy 2 niż 5. Dlatego staram się wybierać takie kosmetyki gdzie jest ich mniej 🙂

Odpowiedz
pauliinek 5 sierpnia 2014 - 17:22

bardzo przydatny post. 🙂 Nigdy nie rozumiałam tego całego bumu na otwieranie kosmetyków w sklepie.. Przecież od tego są testery. Jednak wiele osób wcale z nich nie korzysta, a szkoda. :/
Od dzisiaj zaczynam obserwować Twojego bloga, naprawdę ciekawe posty. 🙂

Odpowiedz
Rupieciarnia drobiazgów 5 sierpnia 2014 - 18:36

Bardzo mądry post 🙂 zaczną zwracać większą uwagę na to 🙂

Odpowiedz
Ivi 5 sierpnia 2014 - 21:16

Bardzo fajny post i super go napisałaś 🙂 Ja ostatnio dużo słyszałam o tych parabenach a mało wiedziałam.

Odpowiedz
Unknown 5 sierpnia 2014 - 21:24

bardzo przydatne i mądre rzeczy 🙂

Odpowiedz
Ivi 5 sierpnia 2014 - 21:25

Basiu, a tak mnie jeszcze naszło, bo nie do końca czegoś rozumiem, może być to opisała w jakimś poście? Chodzi o skład kosmetyków, to w jakiej kolejności są wypisane w składzie to rzeczywiście oznacza, że jakiegoś jest więcej lub mniej?

Odpowiedz
Basia Smoter 5 sierpnia 2014 - 21:48

Mam w planach napisać o tym jak czytać etykietki 🙂 Tak kochanie, na każdym artykule spożywczym i kosmetycznym to co jest pierwsze składzie to tego jest w danym produkcie najwięcej i razem z pozycją w składzie udział w produkcie maleje 🙂 Czyli weźmy pod uwagę skład tego mleczka do ciała żółtego, które jest przybliżone na zdjęciu. Kosmetyk bazuje na wodzie , jest w nim bardzo dużo parafiny bo znajduje się na 3 miejscu w składzie a jest na tyle beznadziejny że możemy dostrzec w nim substancje z końcówka "paraben". Ale na koniec plus "parfum" czyli substancji zapachowych ma bardzo mało bo są ostatnie w składzie i jest ich tam najmniej 🙂

Odpowiedz
Ivi 7 sierpnia 2014 - 19:38

Basiu, dziękuję bardzo za wytłumaczenie 🙂 Będę czekać na Twoje posty w tych tematach, bardzo chciałabym świadomiej i lepiej kupować dla siebie i dla bliskich kosmetyki.
Bużka!

Odpowiedz
Dobrze Gada 5 sierpnia 2014 - 21:43

Wiadomo, że wolimy naturalne kosmetyki. Już wiem na co uważać w drogerii 🙂

Odpowiedz
Klaudia 5 sierpnia 2014 - 22:52

Trochę się przeraziłam z tym wpływem na gospodarkę hormonalną. Mam z hormonami problemy, a chciałabym uniknąć nieświadomego pogarszania sytuacji 😉 Chyba zacznę zwracać większą uwagę na "datę przydatności do spożycia" na różnych produktach…

Odpowiedz
Unknown 6 sierpnia 2014 - 09:37

Świetny post. Fajnie, że piszesz o takich rzeczach, wpis dużo mi uświadomił 🙂

Odpowiedz
Anonimowy 6 sierpnia 2014 - 21:58

Ten post uświadamia nam że nie uczą przydatnych rzeczy i nasze społeczeństwo mało wie na takie tematy, bo sie nie interesuje pewnymi rzeczami i nie czarujmy się, nietóre osoby wogóle nie przywiazuuja wagi do wygladu i zdrowia!
Często i Panie sprzedajace w sklepach kosmetycznych czy aptekach nie mają pojęcia o polecanym towarze ( myslę o kosmetykach) . Zresztą.Trudno się dziwić , jak mają tyle produktów to nie są w stanie wiedzieć wszystkiego.

Odpowiedz
Unknown 9 sierpnia 2014 - 11:02

Świetny post, ciągle się zastanawiałam, co to właściwie są te parabeny, widząc właśnie napisy "bez silikonu i parabenów" czy coś w tym stylu.

Odpowiedz
Unknown 11 sierpnia 2014 - 23:37

aż wstyd się przyznać, ale raczej nie sprawdzalam skladu kosmetykow. Do teraz ! post baaaaardzo przydatny! Dzięki za uświadomienie mnie i pewnie kilku innych nie sprawdzających składu osób 🙂 buziaki 🙂

Odpowiedz
Karolina 19 sierpnia 2014 - 15:36

Staram się unikać parabenów, ale muszę przyznać, że nie jest to łatwe, wszędzie je pchają 🙁

Odpowiedz
Gisel 4 września 2014 - 16:16

Nagonka na parabeny jest dość przesadzona i nagłośniona przez media. Szybko podchwyciły to firmy kosmetyczne prześcigające się w produkowaniu kosmetyków "eco". Konsument od razu sądzi, iż to co eco i bez parabenów to świetne, a tymczasem to często gra producenta. Tezy dr Darbre (praca już nie najświeższa, bo z 2004 r.), obaliło wiele instytucji naukowych. Zespołowi dr Darbre zarzucono wiele błędów merytorycznych. Proestrogenne działanie parabenów jest ileś tysięcy razy słabsze od fitoestrogenów, tak teraz popularnych…także nie należy dać się zwariować i zmanipulować reklamom.

Odpowiedz

Napisz komentarz